Thriving or just Surviving? The grey area between health and illness. Pt.1. Przetrwanie czy Prosperowanie? Szara strefa miedzy zdrowiem i choroba. Cz.1.

We are having a baby girl!

  • P stands for positive emotions – such as gratitude, inspiration, hope, curiosity love and many more;
  • E is for engagement – the feeling we get when we’re truly, genuinely engaged in a project, task or particular activity; this is when time seems to stop and we focus on nothing, but the present (and so we get a chance to experience a state of flow); 
  • R means (good) relationships – as social beings, we need relationships with others to feel safe, happy and to thrive; the more meaningful, authentic and positive relationships based on honesty and respect we have, the happier we can become;
  • M stands for meaning – the feeling we get when working for a cause that is bigger than ourselves (may it be an idea, belief, science or other things we find as particularly important);
  • A is for achievement – a feeling of accomplishing something (like reaching a specific goal, mastering a skill or simply becoming better at something);

In a very simplistic, but kind of convincing way, one may think of them as of superpowers (or Pokemons). The more you have, the stronger you become. And if you gather all of them, you become invincible. 

Or even better – you become truly happy.

The great thing is, that it’s not easier said than done. It can be done, actually (been there, believe me). And it’s fun. And there’s methods to be used in order to do it.

But let’s discuss it in the second part, shall we? Lots of love,

1

Szara strefa miedzy pelnym zdrowiem, a choroba.

Moje serce autentycznie puchnie ze szczęścia za każdym razem kiedy zauważam jakąkolwiek pozytywną zmianę w zakresie świadomości społecznej naokoło tematyki dobrostanu psychicznego. Każda nowa kampania dotykająca zagrożeń, jakie dla naszego zdrowia (czy życia) mogą nieść trudności psychiczne, przywraca mi jakąś część wiary w ludzkość. Każdy kolejny slogan stworzony po to, by zwrócić uwagę na wysokie wskaźniki depresji czy zaburzeń odżywiania występujące we współczesnym świecie, napełnia mnie szczególnym rodzajem optymizmu. A jednak jest jakieś światło w tym tunelu! Jest jakaś nadzieja! Tak, ale…

No właśnie. Zawsze musi być jakieś ale. A to dlatego, że w dyskusjach naokoło zdrowia psychicznego często pomijamy pewien bardzo istotny aspekt:

Brak choroby niekoniecznie oznacza pełne zdrowie.

I tyle. Proste? Proste.
Nie musisz być chory psychicznie, żeby być autentycznie nieszczęśliwym. Nie musisz dostać diagnozy psychologicznego zaburzenia, żeby naprawdę cierpieć. To, że nie zdradzasz określonego zestawu symptomów, bynajmniej nie oznacza, że Twoja codzienność nie jest mordęgą. A fakt, że nikt nigdy nie przepisał Ci żadnych leków, nie czyni Twojego bólu mniej prawdziwym, poważnym czy autentycznym niż ból tych, którzy uśmierzają go medykamentami.

Pomiędzy pełnią zdrowia pełnią choroby istnieje specyficzna szara strefa. Przestrzeń, do której każdy z nas może zsunąć się nagle i bez uprzedzenia. Jednego dnia bowiem możemy czuć się jeszcze normalnie, a następnego nagle przestajemy czuć się sobą, zapominając przy tym, jak to jest odczuwać przyjemność. Czy też: jak to jest w ogóle cokolwiek odczuwać. I dokładnie ten dziwaczny proces mam na myśli, gdy mówię o równi pochyłej dystymii i, potencjalnie, depresji (tej wrednej dziwki, przepraszam za wyrażenie).

Jak odroznic prosperowanie od przetrwania? 

Prosperowanie oznacza zdolność do rozwoju, zmiany i odnajdywania przyjemności i nadziei w otoczeniu, w którym funkcjonujemy. Oznacza umiejętność odnajdowania w codziennym życiu znaczenia – naszego własnego, osobistego sensu. Oznacza gotowość do nawiązywania i podtrzymywania pozytywnych, stabilnych relacji z innymi i do radzenia sobie z wyzwaniami, które stawia przed nami rzeczywistość. 

Przetrwanie to coś zupełnie innego – sprowadza się do zdolności do przeżycia kolejnego dnia i… W sumie niczego więcej. W takim “przetrwalnym” rytmie życia, zazwyczaj permanentnie zmagamy się z brakiem motywacji, zagubieniem, poczuciem, że utknęliśmy w miejscu.  Bezustannie kwestionujemy nasze życiowe wybory, w relacjach z innymi czujemy tylko brak autentyzmu, a w codziennym funkcjonowaniu skupiamy się głównie na tym, co idzie nie tak (zazwyczaj dochodząc do wniosku, że nie tak, jak powinno, idzie absolutnie wszystko, ale i tak niewiele da się z tym zrobić). Nadal jednak nie jest to tak zwana depresja w pełnym rozkwicie, a więc wielu z nas lekceważy powagę sytuacji. Budzimy się, idziemy do pracy, wracamy do domu, jemy beznadziejny obiad, oglądamy Netfliksa albo kablówkę, idziemy spać, budzimy się… “Takie jest życie”, mówimy sobie w między czasie. “Tak to już jest”. 

Z pewnością tak to już jest i było dla wielu. Wcale jednak nie znaczy to, że tak właśnie być powinno. 

Widziałam aż nazbyt wiele osób (w niektórych kontekstach sama dołączając zresztą do tego grona), godzących się na przeżywanie kolejnego dnia w tym dziwnym stanie wyblakłej bezwoli. Wmawiających sobie, że tak po prostu wygląda dorosłość. Przypadkowy dyplom. Nudne, bezcelowe randki. Korki drogowe. Długi. Podatki. Gówniany szef, gówniana dieta, gówniany seks. Gówniane nastawienie do życia i gówniane myśli. I żebyśmy się tylko dobrze zrozumieli – bynajmniej nie twierdzę, że jest coś nie w porządku z przechodzeniem w życiu gorszych okresów. Wręcz przeciwnie! Negatywne emocje są, do pewnego stopnia, zdrowe, pełniąc wiele adaptacyjnych funkcji: informują nas, że coś jest nie tak; nakazują nam wycofać się z danej sytuacji, motywują do zmiany; nieraz sprawiają, że się zatrzymujemy, zastanawiamy, odpoczywamy, zmieniamy kierunek działania. Problem pojawia się nie wówczas, gdy (okresowo) czujemy się źle. Gorzej robi się wtedy, kiedy stale czujemy się… nijak. Nic nie jest dobrze, ale wszystko jest w porządku. 

No, tylko, że wcale nie jest. 

Prosperowanie, Seligman i Psychologia Pozytywna

Przez wiele lat Psychologia jako dziedzina nauki miała wkurzającą tendencję do skupiania się wyłącznie na tym, co jest z daną jednostką nie tak. Jeśli przejawiałeś określone symptomy, byłeś uznawany za chorego. Jeśli ich nie zdradzałeś – bam, byłeś zdrowy! Voila, zero przestrzeni na stany pośrednie! Dobrzy na lewo, źli na prawo i nara. Niestety, jednocześnie otrzymanie konkretnej diagnozy – w świetle nauki i teorii – praktycznie odbierało Ci prawo do odczuwania szczęścia. Bo skoro podział jest tak prosty, to  przecież nie można być chorym i szczęśliwym, albo zdrowym i nieszczęśliwym jednocześnie, prawda?

Nieprawda. 

O tym, że istnieją stany pośrednie, dyskutuje się w Psychologii tak naprawdę od niedawna, bo mniej więcej od późnych lat 80′ ubiegłego wieku. Debata rozgorzała za sprawą – między innymi – głosu Doktora Martina Seligmana, amerykańskiego psychologa z Uniwersytetu w Princeton, który zaczął dostrzegać rolę 

Jakkolwiek bym nie chciała, by było inaczej, to nie ja stoję za wynalezieniem pojęcia prosperowania. Autorem terminu jest właśnie wspomniany wyżej doktor Seligman, który nie tylko rozpoczął dyskusję na temat znaczenia pozytywnych emocji w zdrowiu i chorobie, ale i opracował cały model o enigmatycznym tytule: PERMA – zawierający w sobie przynajmniej kilka ważnych pojęć i idei. 

  • P jak pozytywne emocje (ang. positive emotions) takie, jak wdzięczność, natchnienie, nadzieja, ciekawość, miłość i wiele innych; 
  • E dla zaangażowania (ang. engagement)uczucia, które dopada nas gdy autentycznie i w pełni poświęcimy się danemu projektowi, zadaniu lub czynności, pojawiającego się wówczas, gdy czas wydaje nam się, że czas przestał istnieć, a przestrzeń nie ma znaczenia; 
  • R jak (dobre) relacje (and. [good] relationships) jako istoty społeczne potrzebujemy związków z innymi by móc czuć się bezpiecznie, odnajdywać szczęście i w pełni cieszyć się życiem; im więcej autentycznych, znaczących i pozytywnych relacji z innymi, opartych na szczerości i wzajemnym szacunku nawiązujemy, tym szczęśliwszymi się stajemy; 
  • M dla znaczenia (ang.meaning)poczucia, że pracujemy na rzecz czegoś – wierzenia, przekonania, nauki czy innej wartościowej dla nas idei – większego od nas samych;  
  • A dla osiągnięć (ang. achievement) – które wiążą się z poczuciem, że coś nam się udało, że osiągnęliśmy określony zamiar, zrealizowaliśmy konkretny cel, albo też zwyczajnie stajemy się coraz lepsi i lepsi w danej dziedzinie;  

W dużym skrócie, ale i w dość przekonujący sposób, można by pomyśleć o powyższych konceptach jak o supermocach (albo Pokemonach). Im więcej ich masz, tym silniejszym jesteś. A jeśli zbierzesz wszystkie, staniesz się niezwyciężalny.

Albo nawet lepiej – staniesz się naprawdę szczęśliwy.

Dobra rzecz jest w tym wszystkim taka, że wcale nie łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Bo to naprawdę jest wykonalne (byłam, widziałam, słowo daję). I w dodatku może stanowić niezłą zabawę. A na domiar wszystkiego, istnieją określone metody, które można w tym celu zastosować.

Ale zostawmy to sobie na część drugą, co? Tymczasem – ściskam Was mocno!

1 copy

Stuffed Bell Peppers. Colorful, Spicy and Vegan.

papryka21-e1533977048863.jpg

Stuffed peppers have a very long history in my family. Both of my grandmothers have been making them. My father considers himself a pro. I’ve seen them cooked, baked, stewed, steamed and boiled. Stuffed with rice, millet, buckwheat groats. Covered with bright red tomato sauce, topped with braised mushrooms or crispy fried onion. I’ve seen them overcooked, undercooked, burned.  They’ve been served for casual lunches, Sunday dinners, consumed as a snack and, if you’re my dad (who is a hardcore, old generation-eater) even for breakfast.

So yeah, what I’m trying to say here is that stuffed peppers are not a dish anymore. They’re an institution.

Which is exactly why I felt a little bit anxious when preparing them for dinner the other day… No, wait. I was actually petrified. Because with my own way of stuffing bell peppers, I’m both, a rookie and a rebel. There’s no rich sauces here. No long periods of stewing, broiling and boiling. And everything here is vegan (but you obviously can replace the vegan feta cheese with a regular one). So in the end, despite my fear of failing my guests’ expectations and betraying the family tradition, these peppers turn out to be delicious, nutritious and so easy to make. They’re very and refreshing, and the Kalamata olives combined with a bunch of different herbs give them this Mediterranean flavor, that will go wonderfully with your summery dinners.

papryczki-e1533976929226.jpg

  • 3 bell peppers (red, green, yellow or mixed), halved
  • 1 clove garlic, minced
  • 1 tablespoon extra virgin olive oil
  • 1 bag white/wholegrain rice
  • 1/2 cup pitted kalamata olives
  • 1 small sweet white onion
  • 1 medium tomato
  • 1/2 cup (vegan) feta cheese, crumbled
  • 5 sprigs fresh oregano
  • 1 cup fresh basil, chopped
  • 1 teaspoon chili flakes
  • salt and pepper to taste

papryy1

Preheat the oven to 230 degrees Celsius.

Halve the peppers, scooping out all the seeds. Toss peppers with olive oil, crushed garlic and a pinch of salt and pepper. Roast them in the oven for 20-25 minutes (till they get soft and begin to char).

Once the peppers are in the oven, bring a pot of salted water to a boil. Cook the rice accordingly to the instructions on a packaging and drain well.

Meanwhile, dice your tomato and onion. On a pan, heat up a tablespoon of olive oil and throw the onions in. When they’re soft and golden, add the tomatoes and cook for 3 more minutes.

Pit the olives and cut them into smaller pieces.

Now make the stuffing, combining onion&tomato mix with rice, olives, chili flakes and herbs.

Finally stuff the peppers, drizzle with lemon and/or lime juice and top with crushed (vegan) feta cheese. Serve warm or cold, preferably with a glass of good white wine!

papryy

stuffed bell peppers

papryyki

Snack Attack Part 1 / Napad przegryzania Część 1

Read more at www.reallygreatsite.com (1).png

Hey! You know what?

It is that time of the year pretty much all over Europe… EXAM TIME, MY LOVELY PEOPLE!

And that means you’re probably very busy, very stressed and, as a natural consequence, very hungry. Well, at least I am. And that’s exactly why I need even more fuel than usual!

Being a great follower of the GO BIG, OR GO HOME philosophy, I’m coming at you with not one, but four ideas for healthy study-snacks, together with some tips and explanation why they actually work.

Hej, wiecie co?

To już ten okres w roku w większości europejskich krajów…

SESJA, MOI DRODZY!

A to prawdopodobnie oznacza, że większość z Was jest bardzo zajęta, bardzo zestresowana i, w naturalnej konsekwencji, bardzo głodna. No, ja przynajmniej tak. I z tej prostej przyczyny potrzebuję jeszcze więcej paliwa niż zazwyczaj!

Podążając za filozofią WSZYSTKO, ALBO NIC, mam dziś dla was nie jeden, ale cztery pomysły na naukowe przekąski razem z wyjaśnieniem, czemu w zasadzie tak dobrze działają.

Partyplanning (1).png

  • 1-2 frozen banana(s)
  • 2-3 handfuls of spinach or half-half spinach & kale
  • 1 cup fresh or frozen mango
  • 1 cup water, coconut water or coconut milk

Just blend everything up and enjoy on the side with your breakfast or between meals. To turn it into a more solid meal, add a tablespoon of peanut or coconut butter and/or 2-3 tablespoons of raw oats. You could also experiment with adding nuts, flax seeds or (vegan) protein powder of choice!

Why does it work?  

  • Because of spinach & kale: They are literally loaded with vitamin A, K and B6, potassium, magnesium, zinc, calcium and iron. On top of that, they also contain folic acid (which, among all, supports healthy cell division) and so-called phytonutrients: natural nutrients of plant origin that strengthen the body, also in the fight against stress!
  • Because of mangoes: …that contain plenty of vitamin A, C and carotenoids (betha-carotene, alpha-carotene, lutein and so on), working miracles for good eyesight, reducing eye-soreness (and we all know that feeling after 10 hours spent staring at a textbook/computer screen…) and supporting your immune system to prevent you from catching a cold in the middle of your exam rut.
  • Because of bananas: Oh, come on, this is such a classic! These yellow fellows are full of magnesium that stimulates electrical activity between neural cells improving cognitive functions and concentration. They’re also packed with fructose – the good sugar that is gradually turned into much needed, pure energy. Something that you probably didn’t know, though, is that bananas also provide you with amino acids your body needs to make serotonin and dopamine – neurotransmitters regulating your mood. So seems like eating bananas is a great way to stay not only focused, but also more calm and immune to anxiety! Tip: I really recommend buying the ripe ones – they’re not only sweeter, but also usually half the price. And if you’re more adventurous, try a free-banana hunt at your local farmer’s market in the afternoon!

Zielony Stymulant Mózgowy 

  • 1-2 mrożone banany
  • 2-3 garści szpinaku i/lub jarmużu
  • 1 szklanka świeżego lub mrożonego mango
  • 1 szklanka wody, wody kokosowej albo mleka kokosowego

Wystarczy, że zblendujecie wszystkie składniki. Jeśli chcecie zmienić ten koktajl w porządniejszy posiłek, dodajcie łyżkę masła orzechowego albo kokosowego i/lub 2-3 łyżki płatków owsianych (surowych, nie gotowanych!!!). Polecam także poeksperymentować z dodawaniem orzechów, siemienia lnianego albo odżywki białkowej, jeśli jesteście pakerami.

Dlaczego to działa?

  • Dzięki szpinakowi i jarmużowi: Które to są po brzegi wypakowane witaminą A, K, B6, potasem, magnezem, cynkiem, wapniem i żelazem. Do tego zawierają kwas foliowy (który m.in. wspomaga prawidłowy podział komórek) i tak zwane fitoskładniki: naturalne substancje odżywcze pochodzenia roślinnego, które może nie są niezbędne do życia, ale wzmacniają organizm, także w walce ze stresem!
  • Dzięki mango: …które zawiera dużo witaminy A, C i karotenoidów (beta-karotenu, alfa-karotenu, luteiny i tak dalej). Składniki te mogą zdziałać cuda dla zdrowia oczu, redukować suchość spojówek (a wszyscy znamy to uczucie, kiedy oczy dosłownie wypadają nam po 10 godzinach zakuwania) i wspomagać odporność, zapobiegając łapaniu przeziębień w środku naukowego maratonu.
  • Dzięki bananom: No dajcie spokój, to jest przecież klasyk! Te żółciutkie ziomki są pełne magnezu, który poprawia aktywność elektryczną w mózgu, wzmacniając funkcje poznawcze i zdolność koncentracji. Banany są też pełne fruktozy – dobrego cukru, który jest w organizmie stopniowo przetwarzany na bardzo potrzebną, czystą energię. Przy okazji – może tego akurat jeszcze nie wiedzieliście – banany zawierają też aminokwasy potrzebne do wytwarzania serotoniny i dopaminy, czyli neuroprzekaźników odpowiedzialnych m.in. za regulację nastroju. Wygląda na to, że jedzenie bananów to najprostsza recepta na koncentrację, spokój i odporność na stres i napięcie. Porada: Polecam kupować te bardziej dojrzałe – nie tylko są słodsze, ale często i o połowę tańsze. A jeśli niestraszna Wam przygoda, możecie wybrać się na rynek późniejszym popołudniem i spróbować polowania na banany kompletnie za darmo!

Easy Dishes ToMake For Your50th BirthdayDinner Party.png

I know it’s highly politically incorrect and I’m sorry, but I couldn’t find a name that would fit it more. It’s a ridiculously tasty addition to salads, pasta, sandwiches and so on, and it’s SO simple that literally anyone can make it. I am also aware that it’s not a real pesto, but heeey, you’ll forget about that little detail once you try it.

  • 1 ripe avocado
  • 1/2 clove garlic
  • a pinch of salt
  • a pinch of pepper
  • a squeeze of lemon juice (around 1 teaspoon)
  • optional: few leaves of Thai basil or cilantro

Simply throw everything into a blender, adding a little bit (no more than 2 tablespoons) of water and blend until you’ll end up with this smooth, creamy, bright green sauce. Then mix it into your salad, add cherry tomatoes and chopped sun-dried tomatoes and top with hemp seeds & cashew. Also, feel free to experiment with your toppings and pretty pleeease share the ideas with me!

Why does it work?

  • Because of the avocado: Don’t get me started. I mean… How can one not love this freakin’ fruit (yes, it is a fruit, if you didn’t know)? Avocados are so famous nowadays that I feel like I don’t even have to explain, so I’ll make it short: monosaturated fats, period. Oleic acids, period. Fiber, period. Vitamin C, K, B5 and B6, period. Potassium, period. They will keep your blood sugar levels balanced and literally make you glow (maybe you won’t have to use any lamp staying late at the library, funny, I know).  They also boost memory and concentration and, being high in fat (the good fat, don’t freak out), they will keep you fuller for longer, so you won’t have to take a study break for snacking after 10 minutes).

Pesto dla Idioty

Dobra, wiem, że jestem w tym miejscu niepoprawna politycznie, ale naprawdę nie mogłam znaleźć bardziej adekwatnej nazwy. Chodzi o to, że… jest to po prostu kretyńsko prosty, a przy tym niedorzecznie pyszny, dodatek (do sałat, makaronów, kanapek i tak dalej). I wiem, wiem, w zasadzie nie powinnam nazywać go pesto, ale słowo honoru, że ten szczegół przestanie się liczyć jak już spróbujecie.

  • 1 dojrzałe awokado
  • 1/2 ząbka czosnku
  • szczypta soli
  • szczypta pieprzu
  • sok z cytryny (około łyżeczki)
  • opcjonalnie: kilka listków tajskiej bazylii albo kolendry

Wystarczy wrzucić wszystko do blendera, uzupełniając małą ilością wody (nie więcej, niż dwoma łyżkami stołowymi) i blendować, aż uzyskacie gładki, kremowy, intensywnie zielony sos. A potem zwyczajnie wmieszajcie go w sałatę, dodając na przykład suszone i świeże pomidory i nasiona konopii albo orzechy nerkowca. Jeśli spróbujecie innych dodatków, dajcie mi znać, co to było!

Dlaczego to działa?

  • Dzięki awokado: Oho, bo zaraz się rozkręcę… To znaczy… Jak można NIE kochać tego owocu (tak, jest to owoc, jeśli nie wiedzieliście)? Awokado zrobiły się obecnie tak popularne, że chyba nawet nie muszę nic wyjaśniać, więc będę się streszczać: kwasy tłuszczowe jednonienasycone, kropka. Błonnik, kropka. Witamina C, K, B5 i B6, kropka. Potas, kropka. Ustabilizują poziom cukru w waszej krwi i doskonale zrobią waszym włosom i skórze – będziecie dosłownie świecić (może nawet nie będziecie musieli używać lampy, ucząc się po nocach; przezabawne, wiem). Poza tym składniki zawarte w awo wzmagają pamięć i koncentrację, a wysoka zawartość tłuszczu (dobrego tłuszczu, więc nie świrujcie), nasyci Was na dłużej, więc nie będziecie musieli przerywać nauki po 10 minutach, żeby zapchać czymś burczący brzuszek.

 

Easy Dishes ToMake For Your50th BirthdayDinner Party — kopia.png

It’s an alternative to your classic trail mix. Lower in fat, higher in crunch, very filling and super delicious.

  • 1/2 cup corn kernels
  • 1-2 handfuls of almonds
  • 1/2 cup craisins (dried cranberries, that is)
  • 1-2 handfuls coconut flakes
  • salt to taste

Prepare the air popped popcorn: Heat up a non-stick pot on medium heat for around 2 minutes and add a sprinkle of water. If it sizzles – you’re good to go. Put the corn kernels in, add salt and cover with the lid immediately. Now reduce the heat a little bit (to a little above low) and don’t lose hope. After 2-3 minutes you should hear that familiar sound – a cannonade!!! Keep shaking the pot every 3 seconds and turn off the heat once it gets quiet!

Roast your nuts (ouch!): Heat up the oven to 140 Degrees Celsius and roast the almonds for about 5 to 7 minutes. Once you’re almost done with the nuts, pop the coconut flakes in and wait for no more than 2 minutes. Be careful because they tend to burn pretty easily (if they do, you can always just send them to me, I’ll eat coconut in every form).

Now: Let your almonds and coconut flakes cool down a bit and then mix everything, adding more salt if needed. Don’t snack on it in the library though – it’s a LOUD process!

Why does it work?

  • Because of almonds: Ahh, the vitamin E. Ahh, all the good, unsaturated fatty acids. Ahh, all that fiber and protein that will keep you energized for hoursss! Snacking on almonds is such an effortless way to get plenty of nutrients in – especially when you really can’t be bothered with following any complicated recipes.
  • Because of craisins: Free from cholesterol and trans fats, they’re like a shot of vitamins, minerals and antioxidants (preventing processes leading to cell damage and increasing proneness to infections).Watch out for the processed ones and try to buy these that don’t contain any addittives – like sugar or palm oil!

Eksplozja Mózgu

  • 1/2 szklanki ziaren kukurydzy
  • 1-2 garstki migdałów
  • 1/2 szklanki suszonej żurawiny
  • 1-2 garstki płatków kokosowych
  • sól do smaku
  • Alternatywa dla mieszanki studenckiej – zawiera mniej tłuszczu, bardziej chrupie, szybko zaspokaja głód i do tego jest absolutnie pyszna.

Przygotuj popcorn: Podgrzej suchy garnek na średnim ogniu przez około 2 minuty. Po upływie tego czasu skrop dno wodą – jeśli kropelki zatańczą na powierzchni i wyparują, wszystko gotowe. Teraz wrzuć ziarna kukurydzy i sól, natychmiast przykryj pokrywką i zmniejsz ogień. Poczekaj 2-3 minuty i nie trać nadziei – po tym czasie powinieneś już zacząć słyszeć znajome dźwięki – kanonadę! Potrząsaj garnkiem co jakieś 3 sekundy dopóki wystrzały nie ucichną, a potem wyłącz ogień i…

…upraż orzechy: W piekarniku nagrzanym do około 140 stopni Celsjusza. Po 5-7 minutach powinny być już lekko zrumienione – teraz dodaj płatki kokosowe i poczekaj nie dłużej niż 2 minuty. Uważaj, bo kokos ma tendencję do szybkiego przypalania się (gdyby tak się stało, możesz wysłać go do mnie – ja tam kokosa zjem w każdej formie…).

Teraz: Pozwól, by migdały i kokos wystygły, a potem wymieszaj wszystko razem, dodając więcej soli jeśli zajdzie taka potrzeba. Uwaga, nie podgryzaj w bibliotece – to jest akurat bardzo głośna przekąska.

Dlaczego to działa?

  • Dzięki migdałom: Ah, witamina E! Ah, dobre, nieprzetworzone kwasy tłuszczowe! Ach, całe to białko i mnóstwo błonnika, które nasycą Cię na całe godziny! Przegryzanie migdałów jest najprostszą z metod na dosłowne wypchanie się składnikami odżywczymi – zwłaszcza wtedy, kiedy naprawdę nie masz czasu na stosowanie skomplikowanych przepisów.
  • Dzięki żurawinie: Wolna od cholesterolu i tłuszczów trans, jest jak zastrzyk witamin, minerałów i antyoksydantów (które zapobiegają procesom degeneracyjnym w komórkach ciała i zmniejszają podatność na infekcje). Tylko ostrożnie – staraj się kupować taką żurawinę, która nie zawiera dodatków jak cukier albo tłuszcz palmowy!

 

Read more at www.reallygreatsite.com (2).png

  • 1 can of chickpeas – drained and rinsed
  • 1/2 small cooked/baked beetroot
  • 1 heaping tablespoon of tahini
  • 1 small garlic clove
  • a squeeze of lemon juice
  • salt & pepper to taste
  • 1/2 teaspoon cumin seeds – but I actually skip that step pretty often and it’s still bloody delicious

Why it works?

  • Because of the beets: Beetroots are probably the most detoxifying veggie you can reach for. They purify blood and improve its flow to your brain, boosting neural activity, so it’s literally like being kicked right in the brain. In a good way. Disclaimer: I know there are multiple myths on how consuming too many beets can kill you and all… Don’t freak out just yet, nobody is encouraging you to live on beetroots! I promise that gulping down a glass of beetroot juice a few times a week or adding a beet to your hummus will not destroy your life. Quite the opposite.
  • Because of Tahini: Well, I could write poems about tahini. And you will probably find some here soon. This smooth, flavorsome thingy is rich with minerals such as  magnesium, copper, iron and zinc. They’re all needed to maintain nerve and metabolic health and prevent fatigue or even anemia, we’re all more prone to in times of strenuous studying.

Blend everything up (until smooth, so about 3-4 minutes). Enjoy on a rice cracker or with veggie sticks.

Whoa, that’s one long post! But ugh, I couldn’t stop myself. Would you want to see a second (and possibly third as well) part of the series? Let me know!

Later!

N. E.

Krwawy Hummus

  • puszka ciecierzycy – odsączona i opłukana
  • pół małego pieczonego lub ugotowanego buraka
  • 1 kopiasta łyżka tahini
  • 1 mały ząbek czosnku
  • trochę (mniej więcej łyżeczka) soku z cytryny
  • sól i pieprz do smaku
  • pół łyżeczki ziaren kuminu – ale szczerze powiedziawszy często je pomijam i nie ma tragedii!

Wystarczy zblendować wszystkie składniki razem, na gładką masę – przez jakieś 3-4 minuty, a potem zajadać z krakersami, waflami ryżowymi albo (najlepiej!) świeżymi warzywami.

Dlaczego to działa? 

  • Dzięki burakom: Buraki są prawdopodobnie jednym z najbardziej oczyszczających warzyw, po jakie można sięgnąć. Oczyszczają krew i wspomagają jej dopływ do mózgu, co poprawia aktywność komórek nerwowych. Więc z jedzeniem buraków jest trochę tak, jakby ktoś kopnął Cię prosto w mózgu. W dobrym sensie.  Wyjaśnienie: Wiem, że krąży wiele legend o tym, jak to jedzenie buraków może człowieka zabić… Spokojnie, nikt tu nikogo nie zachęca do jedzenia wyłącznie buraków! I obiecuję, że szklanka soku buraczanego kilka razy w tygodniu, albo dodanie tego warzywa do hummusu na pewno Was nie zabije – a wręcz przeciwnie.
  • Dzięki tahini: No, o tahini to ja mogę pisać poematy. I pewnie kilka znajdziecie tu już wkrótce. To jedwabiste, pełne smaku cudo jest bogate w minerały jak magnez, miedź, żelazo i cynk, potrzebne do utrzymania odpowiedniego metabolizmu i zdrowia neurologicznego. Co więcej, składniki zawarte w tahini zapobiegają syndromowi przewlekłego zmęczenia, a nawet anemii, na które wszyscy jesteśmy bardziej podatni w okresach zwiększonej aktywności naukowej!

Ojojoj, to był długi post. Ale nie mogłam się powstrzymać! Chcielibyście zobaczyć drugą (i pewnie także trzecią) część tej serii? Dajcie znać!

Na razie!

N. E. 

Sources:

Hicks, J.M., Campbell, T. C. (2011). Healthy Eating, Healthy World: Unleashing the Power of Plant-Based Nutrition. Dallas: BenBella Books.

Moran, V., Moran, A. (2012). Main Street Vegan: Everything You Need to Know to Eat Healthfully and Live Compassionately in the Real World. 

Gawęcki, J. (2017). Żywienie człowieka 1. Podstawy nauki o żywieniu. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN

 57 Health Benefits of Going Vegan, Retrieved from: